To już 35 lat mija od cudownego uzdrowienia Janiny Lach, która modląc się na Jasnej Górze przed Cudownym Obrazem Matki Bożej odzyskała zdrowie. Wydarzenie to miało miejsce 28 stycznia 1979 r.
Co roku pani Janina w okolicach rocznicy tego wydarzenia pielgrzymuje do jasnogórskiego sanktuarium złożyć dziękczynienie Maryi, za której wstawiennictwem odzyskała władzę w nogach. Pani Janina była chora na stwardnienie rozsiane i postępujący paraliż nóg. Lekarze potwierdzili, że pacjentka jest zdrowa, gdy przeprowadzono badania po jej wizycie na Jasnej Górze. Zdarzenie jest potwierdzone licznymi świadectwami lekarzy, a także wciąż żyjących świadków tego uzdrowienia.
To cudowne uzdrowienie odnotował w „Księdze jasnogórskich cudów i łask” o. Melchior Królik. Jako dokumentujący niezwykłe wydarzenia o. Królik potwierdza, że w ciągu ponad 600 lat istnienia Jasnej Góry wielu ludzi doznało za przyczyną Matki Bożej łask, wśród których szczególnymi są uzdrowienia na ciele.
W niedzielę, 26 stycznia pani Janina Lach uczestniczyła we Mszy św. odprawionej w południe w Kaplicy Matki Bożej. Eucharystii przewodniczył o. Mariusz Małkiński.
„35-ty rok dziękuję Matce Najświętszej. Po to właśnie tu przyjeżdżam. Cała jestem oddana Maryi. Dlatego trzeba przyjechać, do Niej się przytulić, trzeba powiedzieć: ‘Matko, dziękuję Ci jak dziecko, jak małe dziecko. Przepraszam za wyrządzone Ci jakieś krzywdy, potknięcia życiowe, losowe. I prowadź dalej Matko’ – mówi pani Janina. – Cały czas się czuję jak Jej dziecko, a Ona moja ukochana Mama. Wyszło to z moich lat dziecięcych, kiedy nie miałam mamy, i od dziecięcych lat przychyliłam się do Matki Najświętszej. Ta miłość do Maryi się pogłębiała z miesiącami, z latami. Teraz jestem całkowicie Jej oddana. Zawierzam Jej wszystko”.
Wracając do wydarzenia cudownego uzdrowienia pani Janina wspomina, że zobaczyła Matkę Bożą we śnie, i usłyszała, że ma przyjechać na Jasną Górę. „To nie był zwykły, prosty sen, tylko to było wezwanie. Przyjdź do mnie na Jasną Górę, tu otrzymasz łaski, tu zostaniesz uświęcona. Więc ja tu przybyłam z ufnością, ale nigdy nie odczuwałam czegoś takiego, że przyjechałam tu po coś, żeby coś otrzymać, a tym bardziej łaskę uzdrowienia”.
Świadkiem wydarzenia były: s. Rafaela Marek i pani Wanda Kilnar z Głuchołaz, matka o. Nikodema Kilnara, paulina. „Siostra od razu wiedziała, że jest to cud, bo widziała, jak ja się zachowywałam, obserwowała mnie, jak weszłam do Kaplicy, doszłam do krat. A osoba świecka, pani Kilnar, odebrała kule, i powiedziała: ‘ojej, ja widziałam chyba cud’ – opowiada Janina Lach – Z tymi kulami s. Rafaela poszła na zakrystię. Wtedy Mszę św. odprawiał o. Jerzy Tomziński, który dzieli się z którymś z braci, i mówi tak: ‘Ty wiesz, że dzisiaj ja czułem, jak gdyby Matka Najświętsza była na ołtarzu, wśród nas. Ty wiesz, że ja coś czułem’. A s. Rafaela powiedziała: ‘Dobrze ojciec czuł’, i podniosła do góry kule. I ojciec powiedział: ‘No tak, nic się nie pomyliłem’. A ja spacerowałam po zakrystii demonstrując, że dobrze chodzę, w jednej chwili”.
W 2005 r. Janina Lach podczas głoszenia świadectwa wiary młodzieży gimnazjalnej w Parznie koło Łasku uległa wypadkowi, w którym straciła wzrok. „Po kilku miesiącach córka mnie tu przywiozła, na Jasną Górę – mówiła pani Janina – Ciepło powiało na moje oczy i widzę. Nikt mi nie wierzy, że ja widzę, bo moje badania, dokumenty wskazują, że jestem osobą niewidzącą”.
„Jestem wdzięczna Matce Najświętszej za cuda, jakich mama doznała. I proszę o pomoc, o otoczenie naszej rodziny dalszą opieką, ale przede wszystkim w moim sercu jest wielka wdzięczność dla Matki Najświętszej” – mówi Ewa, córka pani Janiny, która była świadkiem drugiego cudu, kiedy mama odzyskała wzrok. „Czułam, że ten przyjazd nie będzie bezcelowy, bo Matka Najświętsza dużą opieką otacza mamę, i nas” – wyznaje.
Podczas wizyty na Jasnej Górze pani Janinie Lach towarzyszyli także sąsiedzi – Elżbieta i Jarosław Walczak. „Staramy się dziękować za ten cud podwójnego uzdrowienia razem z panią Janiną” – mówi pani Elżbieta. „To, co się czyta w Piśmie Świętym o cudach, które tam są, to tu mamy namacalny cud, którego praktycznie możemy dotknąć. To jest dla nas zaszczytem, że możemy w czymś takim uczestniczyć” – dodaje pan Jarosław.