Szanowna Redakcjo,
nazywam się Ewa i pragnę podzielić się z Państwem moją historią, która, niestety, może nie być odosobnionym przypadkiem w naszym społeczeństwie. Wierzę, że jej opublikowanie może zainicjować ważną dyskusję na temat relacji międzypokoleniowych oraz opieki nad seniorami.
Przez wiele lat razem z mężem stawialiśmy wszystko na jedną kartę – nasze dzieci. Przygotowanie ich do życia w dorosłości było dla nas priorytetem. Nasza córka Kasia i syn Krzysztof mieli zapewnione wszystko, co najlepsze, od edukacji po wsparcie emocjonalne. Nigdy nie szczędziliśmy wysiłków, aby mogli rozwijać swoje pasje i zainteresowania, aż w końcu z sukcesami wkroczyli w dorosłość, wybierając odpowiednie dla siebie ścieżki kariery.
Życie, jak to często bywa, pisze różne scenariusze i mój ukochany mąż odszedł rok temu, pozostawiając mnie samą z bólem i tęsknotą. Od tego czasu moje zdrowie zaczęło się pogarszać, a samotność w naszym dotychczas pełnym życia domu stała się moim codziennym towarzyszem. Pomimo to, starałam się znaleźć radość w drobnych rzeczach, jak choćby nadchodzące narodziny wnuka.
Jednak niedawno moje dzieci przedstawiły mi plan, który sprawił, że moje serce znów zostało złamane. Postanowili, że najlepszym rozwiązaniem dla mnie będzie oddanie do domu opieki, a nasze rodzinne mieszkanie chcą sprzedać, by finansować zakup własnych domów. Ich decyzja, choć być może praktyczna z ich punktu widzenia, była dla mnie zaskoczeniem i oznaką braku wdzięczności oraz wsparcia, której tak bardzo teraz potrzebuję.
Zadaję sobie pytanie – czy tak powinna wyglądać wdzięczność córki i syna za lata poświęcenia? Czy takie traktowanie seniorów, którzy poświęcili swoje życie na wychowanie kolejnych pokoleń, jest akceptowalne w naszym społeczeństwie? Czy rodzina nie powinna być ostoją wsparcia do ostatnich dni?
Chciałabym poprzez Państwa serwis rozpocząć dyskusję na ten trudny, ale ważny temat. Jakie są doświadczenia innych w podobnych sytuacjach? Jak społeczność może wspierać seniorów czujących się opuszczonymi przez swoje rodziny?
Dziękuję za opublikowanie mojej historii. Liczę na refleksje, które być może przyczynią się do zmian na lepsze w naszym społeczeństwie.
Z wyrazami szacunku,
Ewa