Dziś Ukraina potrzebuje pomocy, ale takiej, która pozwoli jej przeprowadzić wybory 25 maja. W czwartek na szczycie w Bratysławie Donald Tusk zamierza poruszyć sprawę węgierskich oczekiwań wobec Ukrainy.
– „Sformułowaniem nie na miejscu i nie na czasie” – nazwał Donald Tusk oczekiwania, jakie wobec Ukrainy przedstawił w węgierskim parlamencie premier Węgier Victor Orban. Zdaniem Orbana Węgrzy, którzy mieszkają na terytorium Ukrainy, powinni otrzymać autonomię i podwójne obywatelstwo. – „Przykro mi to mówić, bo w czwartek będziemy się widzieli w Bratysławie, ale dzisiaj jesteśmy świadkami rozbierania Ukrainy i próby demontażu państwa ukraińskiego. A ta wypowiedź musi budzić zaniepokojenie. Odczuwam zaniepokojenie, jeśli pojawiają się takie wystąpienia /…/ i jeśli ktokolwiek w Europie sądzi, że rozpad państwa ukraińskiego może przynieść jakieś wymierne korzyści, to popełnia dramatyczny błąd i kompletnie nie rozumie historii. Mam nadzieję, że w przyszłości te komunikaty płynące ze stolic europejskich będą bardziej przemyślane” – mówił szef polskiego rządu na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Ministrów.
Donald Tusk wyjaśniał również, że dzisiaj nie ma co się zastanawiać, kiedy Ukraina przystąpi do UE i czy wstąpi do NATO. Teraz Ukraina ma dużo poważniejszy problem aniżeli to, co się stanie za 10 czy 15 lat, gdyż „w najbliższych dniach rozstrzygnie się los Ukrainy. /…/ Uważam, że Ukraina jest fundamentalnie zagrożona” – mówił premier. Jego zdaniem teraz ten kraj potrzebuje takiej pomocy, która umożliwi mu przeprowadzenie wyborów 25 maja, tymczasem po tym, co się stało w ostatnią niedzielę w Ługańsku i w Doniecku „nikt nie może mieć złudzeń, o co chodzi”.
Odniósł się też do propozycji udzielenia Ukrainie pomocy finansowej, co proponują niektóre kraje UE. Zdaniem szefa rządu pomoc, która natychmiast zostałaby wykorzystana przez Ukrainę na spłatę zobowiązań wobec Rosji nie ma sensu. O wiele sensowniejszy jest polski plan unii energetycznej i do tego Donald Tusk ma zamiar przekonywać kolejnych polityków europejskich.
Premier powiedział też, że Polska może czuć się bezpieczna w razie ewentualnego odcięcia przez Rosję gazu dla Ukrainy, a tym samym dla Europy Zachodniej.