Jak co roku, od niepamiętnych czasów, po jesieni przychodzi zima, ale tak jak co roku, zima znowu zaskoczyła służby oczyszczania miasta.
Jedna śnieżna noc wystarczyła, by zasypało stolicę i część Polski na biało. Warstwa śniegu miała podobno grubość 15 cm. O świcie nikt nie wiedział, czy dotrze do pracy, szkoły. Wszystkie nawierzchnie były równo pokryte śniegiem. Do tej pory trudno jeszcze odróżnić chodnik od trawnika czy nawet jezdni, w niektórych miejscach, gdzie jeszcze śnieg się nie roztopił. Bo zaczął topnieć, gdy temperatura zmieniła się na plusową. Jednak noc przyniesie – 2 ° C i wszystko co tak beztrosko pozostawiono naturze do roztopienia , teraz zamieni się w lód. Już wieczorem przewidywane są kolejne opady śniegu. Zakamufluje zamarznięte resztki wczorajszych opadów.
To najbardziej niebezpieczna sytuacja na nawierzchni szczególnie dla przechodniów, ale również dla kierowców.
Coraz mnie widzi się zaangażowania ze strony służby miejskich w troskę o czystość dróg i chodników. Dawniej normą byli panowie z łopatami odśnieżający o świcie ulice po opadach nocnych. Normą były stojące skrzynie z piaskiem z solą. W tej chwili bardziej ekologiczna okazuje się dla służb miejskich sól przemysłowa. Gdy sypane są nią drogi to już bez opamiętania.
Sól niszczy potem nasze buty i musimy w połowie sezonu kupować nowe. Gorzej, że działa również szkodliwie na zdrowie naszych czworonożnych przyjaciół.
Zima znowu zaskoczyła służby oczyszczania miasta i seniorzy z lękiem przemierzają ulice.
Nawierzchnie, z jakich powstają teraz chodniki, są wyjątkowo gładkie i gdy spadnie na nie mokry śnieg, a potem trochę przymarznie, stają się niebezpieczne. Podobnie jest z przejściami dla pieszych, gdzie farba, jaką namalowana jest zebra staje się pod warstwą śniegu śliska niczym lodowisko. Po przejechaniu pługu częścią ulicy, przy wejściu na przejścia dla pieszych, powstają wysokie muldy śnieżne. Są niezwykle trudne do przejścia. Za nimi czai się śliska zebra. Upadek na pasach może skończyć się podwójnie tragicznie dla pieszego. Nie tylko może przewrócić się łamiąc kończyny, ale również wpaść, upadając pod jadący samochód.
Warszawa słynie z fatalnych chodników. Biały puch śniegu pięknie zakrywa wszystkie niedostatki nawierzchni, które stają się niespodziewaną pułapką dla pieszych. Wystające płyty chodnikowe uniemożliwiają gospodarzom budynków usuwanie z nich śniegu, za pomocą łopat.
Wewnętrzne uliczki osiedlowe to najbardziej zaniedbane drogi zimą. Zawsze jest problem w kwestii odpowiedzialności za porządek na ich nawierzchni. Nie wiadomo czy sprzątać mają gospodarze domów czy Zarząd Dróg Miejskich. W efekcie pozostają zasypane i tylko jeżdżące po nich auta niwelują śnieżny osad.
Osoby starsze ogarnia w takie dni lęk przez opuszczaniem domu a trzeba brać pod uwagę, że nie wszystkie mają opiekunów, którzy mogą im pomóc. Złamania kończyn w wyniku upadków w czasie zimy, to najczęstsze u seniorów urazy, których konsekwencje prowadzą często do poważnej utraty zdrowia a nawet zgonu.
Osoby starsze mieszkające w blokach mają sąsiadów, są zauważane. W taki dzień, jak dzisiaj wypada zapukać do sąsiada seniora z pytaniem czy nie potrzebuje pomocy.
Robiąc przy okazji dla siebie zakupy można wesprzeć w zaopatrzeniu starszą osobę.
Z pewnością wdzięczność będzie ogromna i może stanie się początkiem wspaniałej przyjaźni.