– Drżączka może być uleczalna – twierdzi ziołolecznik z Częstochowy. Na drżączkę poraźną na świecie choruje w przybliżeniu 1% ludzi w podeszłym wieku. Przyczyny tej groźnej choroby nie są znane. Zaczyna się niewielkim drżeniem mięśni, przeważnie rąk, a następnie przerzuca się na coraz to inne mięśnie. Kończy się niedowładem najczęściej rąk i nóg. Gdy niedowładem zostaną objęte mięśnie przełyku i krtani chory nie może mówić, przełykać śliny ani pokarmów i coraz bardziej słabnie.
Drżączka jest chorobą groźną i jest w medycynie uważana za nieuleczalną. Nie każda drżączka jest uważana w medycynie za chorobę Parkinsona, a cała teoria tej choroby jest mocno skomplikowana.
Wiedza medyczna o tej chorobie jest niewielka, leków na nią brak, a te, które były często więcej szkodzą niż pomagają. Ponieważ nie jestem lekarzem, nie chcę się wdawać w zbytnią dyskusję na ten temat. Tak się jednak złożyło, że jako inżynier chemik przez wiele lat prowadziłem badania nad nowym lekiem na tę chorobę. Wyniki moich dociekań są o tyle zdumiewające, że one raczej zaprzeczają teorii, jakoby ta choroba była powodowana zmianami w tkance mózgowej. Moim zdaniem to zmiany zachodzące w mózgu mogą zachodzić pod wpływem upośledzenia pracy mięśni, a konkretnie pracy przepony. Pogląd ten uzasadniam tym, że choroba ta atakując niepostrzeżenie mięśnie przepony i brzucha, utrudnia głębokie oddychanie, zwłaszcza nocą i w ten sposób zaczyna się postępujące, długotrwałe niedotlenienie mózgu, a to dopiero może być przyczyną zmian zwyrodnieniowych mózgu, o których pisał Parkinson. Najważniejszą rzeczą jest przywrócenie choremu normalnego, głębokiego oddychania, a przez to dotlenienia mózgu i całego organizmu. Nie każdy chory na drżączkę ma zmiany zwyrodnieniowe mózgu. Zmiany te mogą być również powodowane ciasnym kołnierzykiem, miażdżycą naczyń krwionośnych w mózgu lub inną przyczyną powodującą niedotlenienie mózgu.
Choroba zaczyna się bez wyraźnej przyczyny od drżenia mięśni, przeważnie kończyn, a następnie niedowładu i zesztywnienia pozostałych mięśni. Niektórzy chorzy na tę chorobę, przeważnie za słabo oddychają, zwłaszcza nocą i miewają trudności z zasypianiem. Po zastosowaniu leków ziołowych choroba zatrzymuje się i zaczyna powoli cofać. Powraca głęboki sen oraz głęboki oddech. Równocześnie zaczyna zanikać napięcie mięśniowe, pulsowanie mięśni ( skurcze). Następuje ożywienie organizmu. Ponieważ choroba postępuje wolno i bezgorączkowo, to jej przyczyn trudno upatrywać w działaniu organizmów obcych takich jak bakterie czy wirusy. Natomiast można się się tu dopatrywać ewentualnego nadmiaru jakichś składników w organizmie. Może też wystąpić pewna nadpobudliwość nerwowa (nadwrażliwość) dlatego, że ludzie chorzy na drżączkę zbyt łatwo popadają w drżenie ze strachu, z podniecenia, z zimna itd. Niektórzy twierdzą, że jest to choroba dziedziczna. Z moich obserwacji wynika, że jest to raczej choroba wieloprzyczynowa, która leczona musi być na różne sposoby i nie u każdego chorego przebieg choroby jest taki sam. Działanie leków ziołowych, które stosowałem na przestrzeni dziesięciu lat nie wykazało żadnych skutków ubocznych. Cofanie się choroby następuje w tempie takim, w jakim się choroba wcześniej rozwijała, poczynając od uspokojenia niewielkiego drżenia mięśni pleców i bioder, zaniku napięcia mięśniowego, zaniku drżenia mięśni brzucha i przepony, zmniejszenia się drżenia kończyn.
Cały ten proces odbywa się bez stosowania leków farmakologicznych. Stopniowo zaczął poprawiać się stan psychiczny chorych i ruchy zaczęły być bardziej energiczne. Cofanie się choroby następuje bardzo wolno, być może i dlatego, że dawki ziół stosowane były bardzo małe. Obecnie są stosowane leki mocniejsze, bardziej skuteczne. Najważniejsze jest to, że po raz pierwszy w historii medycyny udało się nie tylko chorobę zatrzymać, ale cofnąć ją niemal całkowicie. Oznaczałoby to, że komórki mózgowe i systemu nerwowego w jakimś zakresie dają się regenerować. Niedowłady kończyn zmniejszano za pomocą rozgrzewania nóg w gorącej wodzie z dodatkiem soli jodowo – bromowej oraz rąk i nóg na poduszce elektrycznej, Takie samo rozgrzewanie nóg zaleca się również chorym na chorobę Buergera. Stosowano także lekkie masaże rozcierające mięśnie, zesztywnienie mięśni ustępuje powoli po kilku tygodniach intensywnego nagrzewania (nogi trzeba nagrzewać codziennie). W początkowej fazie nagrzewania chory może odczuwać silne bóle w stopach. Bóle te później ustępują. Należy już intensywnie stosować zioła u jak największej liczby chorych na drżączkę, zwłaszcza u osób będących w początkowym stadium choroby. Leki ziołowe żadnych działań szkodliwych nie wykazują. Leczenie ziołami to przecież nic innego, jak tylko dieta ziołowa, polegająca na uzupełnianiu w organizmie pewnych brakujących składników, które się akurat w danej roślinie znajdują. Proponowane zioła nie są lekami i nie posiadają atestów, tak samo jak nie posiadają atestów: kapusta,marchew, buraki, sałata, rzodkiewka, czy inna roślina którą , spożywamy zgodnie z zasadami Hipokratesa „Żeby żywność była lekarstwem, a lekarstwo żywnością.” Świat musi się opanować w swoim szaleństwie i musi wrócić do natury, bo współczesna medycyna zboczyła z toru jaki jej wyznaczył Hipokrates. Współczesna medycyna zniszczyła to wszystko, co medycyna naturalna osiągnęła na przestrzeni wielu tysięcy lat. Tak więc wszystko wskazuje na to, że choroba Parkinsona jak również i inne tak zwane choroby mózgu uchodzące dotąd za nieuleczalne, można wyleczyć. Tyle mogę powiedzieć po dziewięciu latach żmudnych obserwacji drżączki na którą sam chorowałem i której ekspansję skutecznie powstrzymałem. Wszystkim zainteresowanym: , pragnącym nawiązać ze mną kontakt w sprawie chorób mózgu i systemu nerwowego (tel. 34/365-32-85).